Eyes in trouble, heart in pain. Worthless.
Coraz częściej mam wrażenie, że moje życie to jeden żart.
Dostrzegam, że znieczulica się szerszy, niczym jądro ciemności, istna czarna dziura, żywiąca się ludźmi, wchłaniająca wszystko w nieprzeniknioną czerń i mrok.
Chcąc nie chcąc, pozostaję dziwnie sama, kiedyś z planami, obecnie zamglonym, pomazanym gumką, soczyście pozdzieranym szkicem, na płowej kartce, koloru poszarzałego papieru toaletowego.
Gówno, dosyć wulgarne słowo, lecz nic innego nie przychodzi mi na myśl.
Czuję się źle, czując się źle, podczas mówienia o złym samopoczuciu.
Dorosnąć oznacza ogłupieć, jeśli już dobrze zrozumiało się ideę dorastania. Idealniej ujmując, obrywania kamiennym obuchem po głowie, z wszech stron.
Nieskrycie wyznaję, że jak człowiek pogrąża się w depresji lub stanie przewlekłego smutku, poczucia niespełnienia, bezsilności i bezużyteczności, automatycznie przestaje być obiektywny wobec problemów innych. Wszystko, czego nie powiedział, chce nagle wyznać i uzasadniać swoją personalną postawą, jeśli jest niezrozumiałe, podam przykład;
-Jest mi źle.
-Dlaczego?-zapytałaś, ocierając z policzków własne łzy.
Serce ogarnął niepokój, niewidzialna łapa zacisnęła żelazny uścisk na organach, a ciało zaczyna się jeszcze silniej trząść; co daje do zrozumienia, że nie boisz się już tylko o siebie, ale dochodzi zmartwienie o drugą storę.
-Matka się mnie stale czepia, wkurwia mnie swoją bezmyślnością, przez Nią. (...)-następuje tona nijakich oburzeń, jednak wiesz, że jakiś czas temu, radośniej, optymistycznie, obiektywnie, spojrzałbyś na problem, przedyskutował w duchu rozsądku, nie ignorując chociażby takiego powodu. Najważniejsze zdanie, którego się powinno uczyć; Nie mierz innego miarą własnych problemów. Sama wymyśliłam tę krótkie zdanie, gdy kiedyś raźno maszerowałam, poprzez pola i lasy, samotne wędrówki pełne refleksji niespisanych ręcznie, zakodowanych w pamięci.
I nie chcesz dzielić się smutkiem, wywnętrzać, lecz widzisz, że nie jest dobrze, skoro nie potrafisz tej Najbliższej niekiedy osobie pomóc, słowem. Słowem... Zapis pikseli na ekranie monitora czy prostokącie smartfona można ochrzcić mianem "słowo"? Nie sądzę.
Dla mnie, słowo jest pisane, ręcznie, piśmienne, chociaż na myśli nie mam obecnie tego, co tutaj spisuję. To są słowa, lecz udostępnione do wglądu, może bardziej personalnie, jednak wiem, że kiedyś ktoś i tak rzuci okiem, na tę plątaninę myśli.
Abstrachując... Słowo pocieszenie, nie powinno być pisane, nawet jeśli dzielą Cię mile. Zanika umiejętność rozmowy twarzą w twarz, a przecież o to chodzi, by widzieć oczy, czytać z ruchu warg, obserwować łzy, ścierać je rękawem z policzka. Mówiąc, pokazujesz, że nie jest obojętne Ci wnętrze wyrzucona na zewnątrz, przez rozmówcę. Nie potrafisz zbagatelizować, a jeśli to zrobisz, jest to szczere. Całą uwagę skupiasz na Nim lub Niej, wnikliwie analizując słowo, możesz chwycić dłoń, powstrzymać przed głupstwem pod różnymi postaciami. Nawet, gdy odległość nie pozwala na dotyk, telefon lub rozmowa przez skype, video-chat o wiele więcej da, niżeli rozmowa pisana... Bowiem, jeśli to nie jest list, nie czuć emocjonalności drugiej osoby. Nieprawdaż?
Mogę się mylić, mogę brzmieć dennie i dziecinnie. Nie wiem jak jest, utraciłam pewność siebie, lecz wierzę, że kiedyś ta dawna "ja" powróci. Chciałabym, żeby przestała na mnie spozierać zza wspomnień i uderzyła mnie ponownym uśmiechem i beztroską. W miarę jednak dorastania, coraz o to trudniej.
Więc, jaką lekcję na dziś wysnułam? Ach, tak. Nie obawiajmy się mówić, słuchać i być słuchanym. O wiele łatwiej udzielić porady, niż poradę przyjąć, otwierajmy się na słowo, gest i dotyk, bo to sprawi, że każda relacja nabierze głębi i zaufania. Jak się czujesz, gdy dotykasz klawiszy, a jak gdy słyszysz głos drugiej osoby? Jak się czujesz, gdy wystukujesz odpowiedź, a jak się czujesz, gdy widzisz szczere łzy, wpatrzone w Ciebie, uważne i rozumne spojrzenie, nabierające wdzięczności z każdym słowem?
Nie lekceważmy, jeśli nie chcemy być lekceważeni.
Komentarze
Prześlij komentarz